Szukaj
Close this search box.

Pierwszy tydzień mieszkania w kamperze (część trzecia i ostatnia)

Pierwszy tydzień mieszkania w kamperze był pełen niespodzianek i rozwiązywania problemów. Jak poradziłem sobie z dostępem do prądu, ogrzewaniem, dostępem do wody? Czy mieszkanie na kołach jest również dla Ciebie?

Jeśli nie czytałeś poprzednich wpisów, to najpierw zapoznaj się z nimi. W przeciwnym wypadku możesz mieć nieco wypaczony obraz rzeczywistości, w której się znalazłem. Poniżej podsumowanie rozwiązania niektórych problemów powstałych w ciągu minionego tygodnia. Przede wszystkim tego najważniejszego …

Dostęp do prądu

Ze względu na problem z całkowitym rozładowaniem się akumulatora pokładowego samochodu (nie przestrzeni mieszkalnej) musiałem zmienić miejsce postoju na parkingu na takie, które jest bliżej budki parkingowej. Miałem tam awaryjny dostęp do prądu, więc w razie gdyby akumulator był wyzerowany mogłem go podładować i odpalić auto. Jak już tam stanąłem, to podłączyłem się do prądu, żeby schłodzić lodówkę i zrobić zakupy spożywcze. Po takim schłodzeniu do kilku stopni podtrzymanie na gazie działa znakomicie.

Kabelek był podłączony, a ja wychodząc do pracy po prostu wyłączyłem główne korki. Oczywiście powstał z tego problem jakbym miał w kamperze farmę kryptowalut i ciągnął prąd 24 godziny na dobę. Kontakt od włodarzy parkingu szybko zaowocował zwinięciem kabelka. Podobno, jakiś sąsiad z bloku obok parkingu zgłosił swoje zastrzeżenia co do zaistniałej sytuacji. Częściowym rozwiązaniem mojego problemu byłyby panele solarne, niestety ten projekt jest dopiero we wstępnej fazie rozwoju. Co zatem robić?

Już podczas przygotowywania się do mieszkania w kamperze rozważałem dostępne opcje i brałem pod uwagę również generator prądu na benzynę. Stosowany w sytuacjach awaryjnych miałby doładować akumulatory i sprzęt komputerowy. Dlaczego zatem nie wrócić do tego pomysłu? Szybkie poszukiwania w internecie pozwoliły zorientować się, że wybór generatora nie jest zbyt łatwy. Co prawda nie potrzebuję nie wiadomo jakiej mocy, ale ceny nawet najprostszych modeli nie były optymistyczne (>2000 zł). Nie każdy generator nadaje się również do zasilania sprzętu komputerowego. Nie mogę również kupić generatora o rozmiarach stołu do jadalni. Sprawa drugorzędna, to zużycie benzyny, ale w mojej sytuacji – jak wspomniałem – musiało to zejść na dalszy plan.

Szukanie przez internet to nie szukanie. Taki sprzęt trzeba zobaczyć. A najlepiej jeszcze usłyszeć. Szybki kurs motocyklem do Castoramy przy Legnickiej pozwolił się zorientować, że urządzenia tego typu są tam nie tylko dostępne, ale i ceny są przystępne. Zainteresował mnie model walizkowy Stanley SIG 1000. Cena w sklepie dokładnie taka, jak najniższe ceny widoczne w internecie. Trzeba było jeszcze go odpalić i zobaczyć, czy nie pracuje zbyt głośno. (Nie potrzebuję kolejnych problemów z “sąsiadami”.) Na szczęście jeden z egzemplarzy wystawowych był zalany benzyną i gotowy do pracy. Obejrzałem, posłuchałem i zastanawiałem się nad ostateczną decyzją.

Ciężko jest negocjować cenę w sklepie stacjonarnym, gdy nie odbiega ona od najtańszych ofert dostępnych online, więc nie poruszałem tematu. Jednak doradca działu widząc moje wahanie sam wyszedł z propozycją spuszczenia jednej trzeciej ceny (sic!). Tak, mogłem kupić agregat o wartości 1500 zł za 1000 zł. Od ręki. Tu i teraz. Gdybym jeszcze tylko miał te pieniądze … Szybka analiza nadchodzących wpływów i wydatków pozwoliła mi jednak podjąć decyzję o skorzystaniu z nieoprocentowanej pożyczki na karcie kredytowej. Już nie raz uratowała mi życie. Co ciekawe, bank na mnie nie zarabia, bo zawsze kalkuluję swoje wydatki kartą pod takim kątem, aby pożyczoną kwotę zwrócić w okresie bez odsetkowym, a samą kartę wziąłem w promocji dożywotniego braku opłaty rocznej. Tylko dlatego w sumie jest jeszcze w moim portfelu. Nie piszę jaka to karta i z jakiego banku, żeby nie było, że to jakaś kryptoreklama. Piszę to jedynie dlatego, że jako były bankowiec wiem, że KK mają bardzo złą opinię. W większości jest ona zasługą osób, które nie wiedziały, co biorą, nie umieją korzystać z karty, albo po prostu nie umieją liczyć. Ale może wróćmy do tematu …

Agregat trzeba było przetransportować do kampera, a ja byłem motocyklem. Szybki telefon Pawła do Gabrysi i w ciągu 20 minut mieliśmy zapewniony transport agregatu oraz kanistra na benzynę. Do agregatu trzeba było jednak dokupić nie tylko benzynę, ale i olej. Jak wspomniałem w okolicy mam dwa sklepy motoryzacyjne. Jeden szczególnie lubię, bo ma w nazwie “moto” i tam zakupiłem olej. Za późno wpadłem na to, aby robić unboxing oraz nagrać film z pierwszego uruchomienia 😉 W każdym razie postępując zgodnie z instrukcją (co w przypadku każdego mężczyzny nie jest takie oczywiste!) udało mi się poprawnie uruchomić agregat. Dodanie ostatnich wpisów zawdzięczam właśnie jego pracy 😀

Podczas pracy generatora ładuję automatycznie akumulatory (samochodu i zabudowy), maksymalnie chłodzę lodówkę, pracuję na laptopie, ładuję telefon i tablet. Co ciekawe, mogę również włączyć grzanie wody w bojlerze i agregat nie dostaje zadyszki. Ważne jest też to, że zaobserwowałem dopasowywanie się obrotów silnika agregatu do aktualnego obciążenia. Nieco się niepokoję użytkowaniem w czasie opadów deszczu (na przykład dzisiaj), ale staram się go osłonić na tyle, aby nie zaburzać chłodzenia. Jeśli chodzi natomiast o generowany hałas, to dla mnie nie jest on bardzo uciążliwy. Nie wiem, jak z sąsiadami 😉 To znaczy, na pewno nie będę go używał w godzinach nocnych, ale po południu zawsze można odpalić i podładować urządzenia. Podczas pobytu na wczasach zawsze można agregat przenieść kilka, kilkanaście metrów dalej o ukryć gdzieś za krzakiem, żeby hałas nie drażnił. Ale podczas letnich wczasów i dzień dłuższy, i grzać nie trzeba, a i z elektroniki się mniej korzysta 😉

Tymczasem jednak muszę ogarnąć nowy akumulator samochodowy, bo jestem niemal pewien, że ten naprawdę już długo nie pociągnie. Być może warto by było, aby i ten akumulator był niskiego rozładowania. Na pewno warto by było również jak najszybciej zainwestować w kolejne akumulatory zabudowy – ze dwa 100 Ah. Takie, które w późniejszym etapie będzie można połączyć z panelami słonecznymi, a na razie, żeby można je było podładować agregatem i mieć prąd “na później” 😉

Ogrzewanie

Miałem już tydzień na testowanie ogrzewania, więc mogę co nieco powiedzieć o jego wydajności. Trudno to potraktować, jako wyrocznię tego, czy da się przeżyć zimę w kamperze, ale … wygląda to nie najgorzej. W ciągu tego tygodnia zużyłem jedną butlę 11 kg. Z tym, że trzeba Wam wiedzieć, że jestem bardzo ciepłolubny. Wiadomo, jak to na wakacjach – chodzi się w krótkim rękawku 🙂 U mnie momentami termometry pokazywały 24 stopnie i wtedy musiałem całkowicie wyłączać ogrzewanie.

Starałem się również przetestować system rozprowadzania ciepła nadmuchem. Ze względu jednak na problemy z prądem testy były ograniczone i dopiero teraz będę mógł wykonać pełne testy. Do tej pory odkręcałem ogrzewanie do poziomu nie więcej niż 4 i starałem się nie uruchamiać nadmuchu (wentylator pobiera około 22W). Ciepło – w mojej opinii – rozchodziło się dobrze, chociaż podczas parapetówki Paweł twierdził, że musi dodatkowo mieszać powietrzem wewnątrz chodząc na przemian na przód i tył pojazdu. A może po prostu zwiedzał? Kto wie … 😉

Jedna butla na tydzień, to nie jest bardzo tanie ogrzewanie, ale też nie jest to coś, co będzie mi spędzało sen z powiek. Tym bardziej, że mam przetestować jeszcze nieco bardziej wydajny (kaloryczny) gaz, ale o tym na razie sza!

Woda

Dokładnie dzisiaj odbyło się pierwsze tankowanie zbiornika po przywiezieniu kampera do Wrocławia. Poszedł zbiornik około 100 litrów, ale ciężko powiedzieć, że miało to miejsce w ciągu ostatniego tygodnia. Wcześniej również korzystałem z wody. Zbiorniki na ścieki nie wymagają jeszcze opróżniania, ale z tego, co się orientowałem we Wrocławiu są dwa punkty wywozu nieczystości – na Muchoborze i na Krakowskiej.

Co do punktów poboru wody, to próbowałem podpytać na okolicznych stacjach benzynowych… Jak głupi, zapomniałem o moim dobrym znajomym u którego zawsze myję swój motocykl! KryśCar, to najlepsza myjnia w mieście! A na dodatek, jak sobie o nim przypomniałem wczoraj wieczorem i napisałem z pytaniem o tankowanie wody do kampera, to od razu odpisał, że nie ma problemu i żebym wpadał dzisiaj po 11-tej do niego, to ogarnie wąż i nalejemy. Problem dostępu do wody rozwiązany! Do tego preparat AquaClean gwarantujący najwyższą jakość wody przez 6 miesięcy. Zapobiega pojawianiu się i namnażaniu najróżniejszych bakterii. Muszę go tylko jeszcze zamówić, bo kończy się buteleczka, którą dostałem od Pana Jarka 🙂

Ogólne mieszkanie

Nie wiem, czy jest sens pisania ogólnie o moich wrażeniach dotyczących mieszkania w kamperze, ponieważ jestem przekonany, że na razie mogę spoglądać na to nie do końca obiektywnie. Pomimo wszystkich niedogodności, które wystąpiły w minionym tygodniu oceniam mieszkanie w kamperze nader pozytywnie. Z pewnością jednak w sezonie wiosenno-letnim będzie to sprawiało więcej satysfakcji i radości. Jak każdy projekt jednak musi on odchorować tak zwane problemy wieku dziecięcego. To dopiero początek. Nie dało się wszystkiego przewidzieć, a jednak jestem niemal pewien, że niejedna osoba po takim tygodniu dałaby sobie spokój. Ja nie jestem jedną z nich.

Od początku liczyłem się z tym, że nie będzie tak komfortowo, jak to jest w przypadku mieszkania w bloku. O więcej rzeczy trzeba zadbać. Pojawiają się problemy, które musisz rozwiązać samodzielnie, a nie telefonem do spółdzielni. Wy tymczasem możecie się przekonać o tym, za co płacicie tak wysokie czynsze. Ano za to, że to inni rozwiązują problemy dostępu do prądu, wody i ścieków. To inni zapewniają Wam przyłącza do szybkiego internetu najróżniejszych dostawców, którzy wręcz proszą żebyście skorzystali właśnie z ich usługi.

To czego mi brakuje na chwilę obecną, to “szum informacyjny”, którym zawsze lubiłem się otaczać. Podczas pracy na laptopie lubiłem, gdy w tle grał telewizor lub przynajmniej grała muzyka (nie lubię muzyki na słuchawkach, bo odcinają mnie od świata – takie rzeczy tylko w tramwaju!). W ciągu ostatniego tygodnia (bez agregatu) musiałem ograniczać zużycie prądu. Obecnie – z generatorem – będzie to z pewnością bardziej komfortowe. (Na przykład teraz jest całkiem milutko. Piszę sobie artykuły na blog, a z głośników płyną kolejne płyty “Męskiego Grania”.) Nie mam na razie dostępu do TV. Gdybym miał dostęp do internetu po WiFi (lub dużego pakietu danych mobilnych), to byłoby inaczej, bo mam możliwość uzyskać dostęp do telewizji przez internet (CP GO oraz HBO GO dzięki uprzejmości mojej kochanej Siostry). Ta kwestia jednak obecnie schodzi na dalszy plan, a z pewnością nie jest na topie moich aktualnych priorytetów. A co jest?

Na pewno trzeba rozwiązać problem elektrozaworu. Jeszcze nie wiem jak, chociaż mam parę pomysłów. Muszę je tylko skonsultować z kimś mądrzejszym, kto ma obeznanie w obowiązujących przepisach i umie określić stopień bezpieczeństwa ich wdrożenia. Poza tym, dobrze byłoby przetestować ten lepszy gaz.

Natomiast warto wspomnieć, że posiadanie generatora rozwiązało jeszcze jeden mój problem. Nosiłem się bowiem z zakupem bojlera grzewczego do wody na gaz. Taki bojler kosztuje około 3 tysiące złotych. Ten wydatek na chwilę obecną mnie ominie całkowicie i mam wątpliwości, czy kiedykolwiek podejdę do tego tematu ponownie.

To tyle ode mnie na chwilę obecną. Mam nadzieję, że kolejne wpisy będą pojawiały się bez tygodniowych opóźnień. Jak widzicie działo się sporo, więc było o czym pisać. Jedyne, czego mi brakowało, to czas i prąd 🙂

Jeśli masz jakieś uwagi, pytania, śmiało pisz w komentarzu lub skorzystaj z formularza kontaktowego!

Może przeczytasz coś jeszcze?

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wsparcie projektu można okazywać na wiele sposobów.
Poniżej znajdziesz dostępne opcje wsparcia finansowego:

Wspieraj Autora na Patronite

Możesz również wspierać projekt poprzez obserwowanie profili społecznościowych i udostępnianie treści.

Niezależnie od tego, z której formy wsparcia zdecydujesz się korzystać za każdą z nich z góry uprzejmie dziękuję!