Parafrazując klasyka: “Jest fajnie, jak jest fajnie!” Mieszkanie w kamperze jest przyjemne, gdy możesz obejrzeć film, kiedy tylko masz ochotę. Możesz popracować na komputerze, gdy tylko zachodzi potrzeba. Generalnie, gdy nie musisz się martwić o to, czy następnego dnia będziesz w stanie usiąść na osiem godzin do pracy, a prądu starczy również na inne cele. Czyli, gdy mieszka się komfortowo. Na co zatem pozwalają panele słoneczne (200W) i 140ah w akumulatorach?
W ostatnich wpisach podawałem trochę informacji o sprawności paneli słonecznych. Był test żarówkowy, który miał zdiagnozować czy na akumulatorach da się pracować przez cały dzień. Dziś czas się nieco bardziej zagłębić w temat analizując wybrany miesiąc. W tym wpisie podam dane do analizy tego, jak sprawowały się moje panele słoneczne w maju i pokrótce spróbuję opisać swoje wnioski.
Panele słoneczne, a majowa pogoda
Zacznijmy od tego, jak kształtowała się pogoda na przestrzeni maja:
Jak widać było dosyć słonecznie. Opadów nie było dużo, a zachmurzenie nie było częste. Ciekawostka: sprawdzając codziennie pogodę zauważyłem, że często zupełnie bezchmurnie było w nocy 😉
Może spojrzymy więc na godziny usłonecznienia:
Jak widać nie wyglądało to najgorzej. A jak się miała sytuacja z generowaniem prądu przez panele słoneczne na dachu mojego kampera?
Myślę, że łatwiej będzie się wgryźć w te dane, gdy nałożymy je na siebie. Zacznijmy od pierwszego wykresu pokazującego dane zachmurzenia i opadów. Nałożymy na niego energię wyprodukowaną przez panele słoneczne:
A teraz zobaczmy, jak to wygląda na wykresie usłonecznienia:
Hmm… dziwnie to wygląda, prawda? Jak to interpretować? No to popatrzmy jeszcze na wykres wykorzystania energii:
I dane łącznie:
Jak to wszystko rozumieć i co z tego wynika?
Podsumowanie
Przede wszystkim nasuwają się dwa podstawowe wnioski. Po pierwsze: bez słońca jest bardzo mało energii. Jednak dzięki zastosowaniu regulatora MPPT również ta energia z rozproszonego słońca została pozyskana (patrz. 10, 23, 31 maja). Po drugie: panele nie wygenerują więcej prądu niż zmieści się w akumulatorach.
Jeśli więc podczas poprzedniego dnia nie wykorzystałem energii za bardzo ponad to, co dały w ciągu dnia panele, to następnego dnia (jeśli nie wykorzystywałem prądu na bieżąco) panele wygenerowały tylko tyle energii ile się zmieściło do akumulatora. Tutaj nasuwa się pytanie. Czy można jakoś lepiej wykorzystać tę “nadprogramową” moc?
Można zainwestować w kolejne akumulatory lub przynajmniej powerbanki. Wiem, że niektórzy montują grzałki wody (taka grzałka z termostatem kosztuje około 500 zł). Dzięki temu mniej energii by się marnowało. Na pewno jeszcze pochylę się nad tym tematem.
Mam nadzieję, że ten nieco techniczny i zapewne dla większości mało interesujący wpis pomoże komuś, kto dopiero zaczyna swoją kamperową przygodę w podjęciu decyzji dotyczących zaopatrzenia się w prąd.
Gdy ja zamieszkałem w kamperze zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Nie ma takich w miarę szczegółowych informacji. Jeśli zatem ktoś chce się przenieść do kampera, dzięki takim danym jest w stanie wyrobić sobie jakiś pogląd na tę kwestię. Oczywiście musi wziąć pod uwagę jeszcze wiele zmiennych, jednak i tak uważam, że w oparciu o prezentowane informacje dużo łatwiej będzie się przygotować do ewentualnego – choćby czasowego – zamieszkania w kamperze 😉
Używany podczas testów sprzęt:
Panele słoneczne Ecoflex (FR) elastyczne, klejone do dachu, 2 x 100W
Akumulatory, żelowe, około czteroletnie – 2 x 70ah
Regulator Epever Tracer 3210AN
Do pracy przez 8 godzin używałem Dell 9250 oraz telefonu Samsung Galaxy A40.
Do użytku własnego Samsung Galaxy S8, tablet Acer.
2 Responses
dzięki za ten wpis.